Łatwy zwrot towaru
KUP LUB ODBIERZ W NASZYM SKLEPIE
Marcowy numer miesięcznika „W drodze” poleca się do czytania, a w nim: o spowiedzi, której się obawiamy, o postanowieniu poprawy, z którym mamy problemy, i o nienawiści niszczącej nasze relacje.
Po co nam spowiedź
Spowiedź to dla większości z nas, a może nawet dla wszystkich, trudny sakrament. Wstyd, który nam towarzyszy podczas wyznawania grzechów, jest czasami większy niż chęć otrzymania rozgrzeszenia. Dlatego odkładamy spowiedź na później… czasami na lata. I zaczynamy szukać dziury w całym: A dlaczego właściwie mamy się spowiadać ze swoich intymnych spraw obcemu człowiekowi, który jest takim samym, a może nawet większym grzesznikiem niż my? A może jest nawet pedofilem! Od takiego myślenia już prosta droga do stwierdzenia, że przecież podczas mszy świętej jest spowiedź powszechna, wyznajemy, że zgrzeszyliśmy myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, Pan Bóg i tak zna wszystkie nasze grzechy, więc po co nam pośrednik w postaci księdza, który powie, że odpuszcza nam grzechy. Po co? Bo „nie zna życia ani chrześcijaństwa ten, kto nigdy nie potrzebował wyznać swoich grzechów drugiemu człowiekowi! W swoim wnętrzu to ja mogę Pana Boga przeprosić podczas wieczornego rachunku sumienia. Kiedy natomiast grzechy poniżyły mnie i upokorzyły, kiedy serce mam w strzępach, zupełnie sobie nie radzę, a już bardziej płakać nie mogę, to potrzebuję tego, żeby KOMUŚ to wszystko wyznać i żeby KTOŚ, wysłuchawszy mnie, powiedział mi wprost, że mi przebacza, że odpuszcza mi moje grzechy” – pisze w tekście zatytułowanym Na ucho Wojciech Ziółek SJ. I to jest tekst, który po prostu trzeba przeczytać.
Ze spowiedzią mamy jeszcze jeden problem: grzechy wciąż te same, postanowienie poprawy najwyraźniej nie działa. Co robić, żeby słowa o tym, że ją postanawiamy, nie były tylko słowami, ale żeby za nimi szły konkretne działania? Radą służy wieloletni spowiednik Paweł Kozacki OP. I w tym, co pisze, jawi się światełko w tunelu. „Punktem wyjścia na drodze do poprawy, czyli zerwania z powtarzającym się wielokrotnie wcześniej grzechem, jest realne pragnienie i wola zmiany. Niby to oczywiste, ale warto samego siebie zapytać, czy naprawdę w głębi serca pragnę nie popełniać danego grzechu? To dobre pytanie na Wielki Post. Zachęcam więc do przeczytania tekstu Postanawiam poprawę.
Kilka lat temu za sprawą papieża Franciszka i jego encykliki Amoris laetitia głośno się zrobiło o rozeznaniu. Papież użył tego sformułowania w odniesieniu do osób wierzących, które żyją w związkach niesakramentalnych i nie mogą przystępować do komunii. Takich sytuacji, które wymagają rozeznania, każdy spowiednik ma w konfesjonale bez liku. Wyuczony na seminaryjnych wykładach ksiądz wie, jak powinien postąpić – udzielić rozgrzeszenia, czy nie. Ale… No właśnie. Pojawia się „ale” w kontekście rozeznawania sytuacji konkretnego człowieka, a nie suchego przepisu. O takich trudnych sytuacjach, o których w Kościele trzeba rozmawiać i które trzeba rozeznawać, pisze w swoim tekście zatytułowanym Żołnierze sztabowi i frontowi redaktor naczelny miesięcznika Roman Bielecki OP. Polecam bardzo.
Nienawidzę cię
Czy nienawiść jest grzechem? Czy może ją uzdrowić jedynie przebaczenie? To kolejny temat, który prezentujemy w tym numerze. Mierzą się z nim teolog Paweł Krupa OP i psychoterapeuta Tomasz Srebnicki.
„Przebaczenie to jedyna sensowna odpowiedź na nienawiść, która zatruwa nasze serce. Ale nikt nie może od nas przebaczenia zażądać, nikt nie może go na nas wymóc, nikt nie może go od nas oczekiwać” – pisze Paweł Krupa OP.
„Przebaczenie nie ma nic wspólnego z nienawiścią. Akt przebaczenia może nastąpić wtedy, gdy istnieje w nas wiara, przekonanie, pewność, że druga osoba zmieni swoje postępowanie. A tego w nienawiści nie ma, bo nienawidząc »wiem, że on jest z gruntu zły, nigdy się nie zmieni«. Dlatego muszę go zniszczyć” – mówi Tomasz Srebnicki. Kto w tym dwugłosie ma rację? I jak sobie radzić z tym trudnym uczuciem, które niejednokrotnie niszczy nasze życie i relacje?
Zachęcam do przeczytania tekstów Nasze złe emocje oraz Barbarzyńcy i patrycjusze.
Modern family
Ileż to razy słyszeliśmy z ambony, że rodzina jest najważniejsza. Ba… nie tylko z ambony. Ale najważniejsza jest rodzina chrześcijańska, taka na wzór Świętej Rodziny. A co wtedy, gdy w tej rodzinie źle się dzieje, gdy rodzina jest przemocowa, gdy nie pozostawia prawa do wyboru, nie daje wolności, osacza? Czy chociaż raz w Ewangelii Pan Jezus powiedział, że rodzina jest najważniejsza? Tekst czeskiego historyka literatury Martina C. Putny zatytułowany Kazanie przeciwko rodzinie wybija nas z tradycyjnego myślenia, jest może kontrowersyjny, trochę pod włos, ale bardzo zachęcam, by go przeczytać. „Rewolucja Jezusa nie polegała na odrzuceniu rodziny, ale na odrzuceniu kultu rodziny jak wartości nadrzędnej, ważniejszej od istnienia jednostki ludzkiej i ważniejszej niż ludzka społeczność” – pisze prof. Putna. Pewnie nie wszyscy zgodzą się z jego tezami, ale na pewno warto się nad nimi zastanowić. Zwłaszcza w kontekście tego, co się obecnie dzieje z rodziną, która się na naszych oczach zmienia, a nawet rozpada.
Jak będzie wyglądała za dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat? Nie wiemy. Ale za to, jak mówi socjolog prof. Iwona Taranowicz, tkwimy trochę w myślowych stereotypach. Na przykład o rodzinach wielopokoleniowych, które nie były tak częste, bo ludzie wcześniej niż dziś umierali. Nie wszyscy zdążyli poznać swoich dziadków, o pradziadkach nie wspominając. Dlaczego tradycyjną rodzinę składającą się z mamy, taty i dzieci nazwano rodziną nuklearną? – o tym dowiecie się z rozmowy zatytułowanej Potrzebujemy siebie.
Od deski do deski
Tym, którzy lubią czytać książki, ale także tym, którzy tego nie lubią, polecam tekst Doroty Ronge-Juszczyk zatytułowany Gdzie się podziały mole książkowe. „Nieczytanie to zagrożenie dla Polski. Jesteśmy dużo bardziej podatni na fake newsy, obniżają się nasze kompetencje społeczne. Jeżeli nie czytamy, przestajemy być w obiegu społeczeństwa współczesnego, trudniej nam się poruszać w gąszczu informacji albo podążamy za nimi w sposób mało świadomy” – pisze autorka. Brzmi groźnie? Trochę tak. Tym bardziej zachęcam do lektury!
Rozmowa w drodze
Jest też coś dla tych, którzy lubią oglądać filmy. Oprócz tradycyjnych recenzji filmowych, które w tym miesiącu przygotowała Magdalena Wojtaś, polecam rozmowę z Łukaszem Wosiem OP, który chwycił do ręki kamerę i nakręcił film zatytułowany Nowicjusz. „Tak wygląda coś, czego nie znacie, tak wygląda droga do kapłaństwa, człowiek, który żyje obok was i którego czasami mijacie na ulicy. On mierzy się ze zwykłymi trudnościami, ale właśnie przez nie dojrzewa do swojego wyboru”. Zapraszam do przeczytania całej rozmowy, którą miałam przyjemność przeprowadzić z ojcem Łukaszem. A potem oczywiście wybierzcie się do kina na Nowicjusza!
I jeszcze więcej do czytania
W ramach naszego cyklu poświęconego św. Teresie z Lisieux – Mój rok z Teresą – z okazji 150 rocznicy jej urodzin Krzysztof Popławski OP pisze o trudnym życiu we wspólnocie zakonnej i o znoszeniu cudzych słabości, a w ramach Pytań w drodze Wojciech Surówka OP radzi, co mamy zrobić, gdy ktoś nam mówi, że chce odejść z Kościoła, dokonać apostazji.
W tym numerze jak zwykle Dominikanie na niedziele, czyli komentarze do niedzielnych czytań, recenzje filmów i książki oraz znakomite felietony. Nie pomińcie żadnego! Zapewniam, że nie zabraknie wzruszeń, a może nawet poleją się łzy…
Miesięcznik czeka na Was. Nie przegapcie tego numeru!
Katarzyna Kolska
Miesięcznik jest dostępny na wdrodze.pl: w prenumeracie papierowej oraz subskrypcji, a także w dobrych salonach prasowych i dominikańskich klasztorach. Polecamy się!
Wydawnictwo: | W drodze |
Rodzaj oprawy: | Okładka miękka |
Rok wydania: | 2023 |
ISBN: | 9770137480228 |